niedziela, 20 października 2013

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA. Ekwador o krok od awansu.

File:WC-2014-Brasil.svg
EKWADOR - URUGWAJ

    Było to najciekawiej zapowiadające się spotkanie. Obie drużyny walczyły o zapewnienie sobie miejsca w pierwszej czwórce. Pierwsze spotkanie tych drużyn zakończyło się remisem, co było niewątpliwie sukcesem Ekwadoru, bo mecze na Estadio Centenario nie należą do najłatwiejszych. Spotkanie w Quito było z kolei wielką męczarnią dla czwartej drużyny poprzedniego mundialu. Pierwsze 20 minut spotkania było dość wyrównane, po czym przewaga Ekwadorczyków zaczęła rosnąć. Ukoronowaniem jej był gol Jeffersona Montero po świetnym podaniu zawodnika Manchesteru United Antonio Valencii. W drugiej odsłonie Urugwajczycy próbowali odwrócić losy spotkania, jednak wszystko na co było ich stać to jedynie strzały z dystansu. Do końca meczu wynik już się nie zmienił i Ekwador niespodziewanie zapewnia sobie trzeci w historii start w finałach Mistrzostw Świata. Awans nie jest jeszcze przypieczętowany w 100%, ale by znaleźć się "tylko" w barażach Ekwador musiałby wysoko przegrać z Chile, a Urugwaj musiałby pokonać Argentynę w Montevideo. Oba zdarzenia nie są niemożliwe, ale nie wydaje się, aby coś mogło przeszkodzić Ekwadorczykom w zakwalifikowaniu się do mistrzostw świata w Brazylii.

Ekwador - Urugwaj 1:0 (1:0)
1:0 Jefferson Montero 30
Sędzia: Sandro Ricci (Brazylia)
Widzów: 32996

KOLUMBIA - CHILE

    Niesamowite widowisko zobaczyli kibice zgromadzeni na Estadio Metropolitano Roberto Melendez w Barranquilla. Obie drużyny miały ten sam cel. Zejść z boiska mając zagwarantowane miejsce w przyszłorocznych finałach. Sztuka ta udała się jednak tylko Kolumbii. Nie przyszło jej to bynajmniej łatwo, bowiem do przerwy przegrywali już 0:3!!! Najpierw karnego na gola zamienił Artur Vidal. Wynik podwyższył Alexis Sanchez po zagraniu Jorge Valdivia. Następnie po rzucie rożnym pod bramką Kolumbii doszło do potwornego zamieszania i Alexis Sanchez strzelił swoją drugą bramkę, a trzecią dla Chile w tym spotkaniu. Na wszystkie 3 bramki gracze goście potrzebowali zaledwie 10 minut i 32 sekund. W tym momencie mało kto się spodziewał, że coś może się jeszcze zmienić w tym spotkaniu, zwłaszcza że gra Kolumbii nie prezentowała się najlepiej. W I połowie zdołali oddać tylko jeden celny strzał na bramkę strzeżoną przez bramkarza Realu Sociedad Claudio Bravo. W drugiej połowie wzięli się jednak w garść i zdołali doprowadzić do wyrównania. Na pierwszą bramkę kibice kolumbijscy musieli czekać do 61 minuty. Gola zdobył gracz argentyńskiego River Plate Teofilio Gutierrez. Potem mieliśmy 2 rzuty karne, które na gole zamienił gwiazdor AS Monaco Radamel Falcao. I tym sposobem Kolumbia przypieczętowała swój sukces jakim jest awans do Mistrzostw Świata w Brazylii. Będzie to piąty występ tego kraju na mundialu w historii.

Kolumbia - Chile 3:3 (0:3)
0:1 Arturo Vidal 18 karny
0:2 Alexis Sanchez 21
0:3 Alexis Sanchez 29
1:3 Teofilo Gutierrez 69
2:3 Radamel Falcao 74 karny
3:3 Radamel Falcao 83 karny
Sędzia: Paulo Oliveira (Brazylia)
Widzów: 40338

WENEZUELA - PARAGWAJ

    Był to ostatni mecz Wenezueli w tych eliminacjach. Przed tym meczem mieli jeszcze teoretyczne szanse na udział w barażach, ale by chociaż o tym marzyć potrzebne im było zwycięstwo nad Paragwajem, który o nic już nie walczył. Na Mundialu w RPA Paragwajczycy zaprezentowali się bardzo dobrze i byli o krok od wyeliminowania Hiszpanów w ćwierćfinale. Selekcjonerem kadry był wtedy obecny trener Barcelony Gerardo Martino. Drużynę Paragwaju w obecnych eliminacjach prowadzi już drugi szkoleniowiec. Po tym jak Paragwaj przegrał u siebie z Chile do dymisji podał się Urugwajczyk Gerardo Pelusso. Zastąpił go dotychczasowy trener reprezentacji młodzieżowej Victor Genes. Nowy selekcjoner jak na razie wielkiego przełomu nie dokonał. W meczu z Wenezuela drużyna Paragwaju głównie się broniła. W 28 minucie po jednej nielicznych akcji, zdobyła jednak bramkę po świetnym zachowaniu się Edgara Beniteza w polu karnym. Po uzyskaniu prowadzenia Paragwajczycy kompletnie się cofnęli i mecz w jeszcze większej mierze był jednostronnym widowiskiem. Wenezuelczycy mieli wprawdzie optyczna przewagę, ale nie potrafili przedostać się pod bramkę rywala, przez co próbowali głownie strzałów z daleka. Po jednym z takich strzałów padło wyrównanie. Strzelcem gola był Luis Seijas grający na co dzień w ekwadorskim Deportivo Quito. Na więcej gospodarzy nie było już stać i mecz zakończył się niezasłużonym remisem.

Wenezuela - Paragwaj 1:1 (0:1)
0:1 Edgar Benitez 28
1:1 Luis Manuel Seijas 82
Sędzia: Victor Hugo Carrillo (Peru)
Widzów: 27277

ARGENTYNA - PERU

Argentyna przystępowała do meczu z Peru ze świadomością, że ma zagwarantowane miejsce w finałach. Była też osłabiona brakiem kontuzjowanego Leo Messiego. Nie przeszkodziło to jednak w pokonaniu słabiutkiego Peru. Mecz jednak rozpoczął się sensacyjnie, bo Peruwiańczycy objęli niespodziewanie prowadzenie za sprawą strzeleckiego kunsztu niezwykle doświadczonego Claudio Pizzaro. Gol ten jednak podrażnił tylko Argentyńczyków, bo wyrównanie padło już chwile później. Z najbliższej odległości bramkarza gości pokonał zawodnik PSG Lavezzi. Ten sam piłkarz strzelił druga bramkę po składnej akcji Argentyńczyków w 35 minucie. Tuz po przerwie wynik meczu ustalił Rodrigo Palacio i Argentyna pewnie wygrała zapewniając sobie pierwsze miejsce w grupie.

Argentyna - Peru 3:1 (2:1)
0:1 Claudio Pizzarro 20
1:1 Ezequiel Levazii 23
2:1 Ezequiel Levazii 34
3:1 Rodrigo Palacio 47
Sędzia: Carlos Vera (Ekwador)
Widzów: 28977

Oto tabela po tej serii spotkań:




Mecze Punkty
1
ARGENTYNA 15 32
2
KOLUMBIA 15 27
3
EKWADOR 15 25
4
CHILE 15 25
5
URUGWAJ 15 22
6
WENEZUELA 16 20
7
PERU 15 14
8
PARAGWAJ 15 12
9
BOLIWIA 15 11

sobota, 12 października 2013

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA. CONCACAF. Przewrotka Tejady i triumf Meksyku!!!


File:WC-2014-Brasil.svg

    W eliminacjach do strefy CONCACAF reprezentacje USA i Kostaryki zapewniły sobie awans miesiąc temu. Nierozstrzygnięte wciąż było, który zespół jako trzeci zapewni sobie udział w Mundialu, a kto zagra w interkontynentalnych barażach z Nową Zelandią. O te dwa pozostałe wakaty walka toczyła się między Hondurasem, Panamą, Meksykiem i teoretycznie Jamajką. Postawa Meksyku w eliminacjach oraz podczas ostatniego turnieju Gold Cup była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Podobnie było z grą reprezentacji Panamy. Tyle że w przypadku podopiecznych Dely Valdesa było to zaskoczenie na plus. W piątek zostały rozegrane 3 spotkania, ale oczy całego świata skierowane były głównie na stolicę Meksyku.

MEKSYK - PANAMA

    Blisko 100 tysięcy kibiców przybyło na Estadio Azteca, aby wspierać swoją drużynę. Wsparcie było niezwykle potrzebne piłkarzom Meksyku, bo podczas ostatniego turnieju Gold Cup gracze Panamy pokonali ich dwukrotnie, dzięki czemu zakończyli rozgrywki w półfinale. Porażka w tym meczu, czy nawet remis mogłyby mocno zmniejszyć szanse na udział choćby w barażach. Brak reprezentacji Meksyku w przyszłorocznym turnieju Brazylii spowodowałby katastrofę porównywalną z ostatnim huraganem Ingrid, który nawiedził ten kraj w sierpniu.
Fot. centraldeportiva.com
    Mecz zaczął się od zmasowanych ataków Meksyku. Już w 7 minucie Javier Hernandez mógł dać prowadzenie swojej drużynie, ale oddał niecelny strzał po przypadkowej wymianie piłek. Za tę sytuację zrewanżował się już w 39 minucie świetnie zagrywając w polu karnym do Olbe Peralty, który nie zmarnował okazji i pokonał bramkarza gości precyzyjnym strzałem. W 57 minucie sędzia podyktował rzut karny dla Meksyku po wyimaginowanym faulu Harold'a Cummings'a na zawodniku Monterrey Jesusie Zavala. Sprawiedliwości stało się jednak zadość i Penedo wybronił jedenastkę wykonywaną przez Javiera Hernandeza. Po tej sytuacji gracze Panamy odzyskali wigor i zaczęli śmielej atakować rywala. Przyniosło to efekt w 81 minucie. Wprowadzony na boisko 13 minut wcześniej Luis Carlos zachowując zimną krew w polu karny strzelił wyrównującą bramkę. Co ciekawe, strzelec bramki gra na co dzień w lidze meksykańskiej w zespole Veracruz. Po tym golu goście zaatakowali jeszcze odważniej, będąc przy tym niezwykle agresywni w odbiorze piłki. Jednak 4 minuty po wyrównującym golu Raul Gimenez oddał strzał życia. Z całkiem niegroźnie zapowiadającej się akcji, podaniu Ayala i nieudanym przyjęciu piłki przez Gimenez padła niesamowita bramka z przewrotki, która będzie odtwarzana w niejednej kompilacji na Youtube. Wynik 2:1 utrzymał się do końca spotkania i kraina Azteków mogła odetchnąć z ulgą, ponieważ reprezentacji Meksyku wystarcza już tylko remis do gry w barażach, a przy spryjających wiatrach będą mogli się bez nich nawet obejść, o co jednak łatwo nie będzie. Poza wyjazdową wygraną z Kostaryki, będą musieli liczyć na zwycięstwo Jamajczyków nad Hondurasem.

Meksyk - Panama 2:1
1:0 Oribe Peralta 40
1:1 Raul Gimenez 81
2:1 Luis Tejada 85
Sędzia: Aguilar (Salwador)
Widzów: 100000

HONDURAS - KOSTARYKA

    Piłkarze Kostaryki zapewnili sobie już awans miesiąc temu, więc ze zrozumiałych względów mogli do spotkania podejść na luzie. Dla piłkarzy Hondurasu sprawa nie był jeszcze przesądzona, więc wygrana w tym meczu była im jak najbardziej niezbędna. Ciekawostką jest, że mecz był pojedynkiem dwóch kolumbijskich trenerów. Zespół Hondurasu prowadzi... Luis Suarez, który oczywiście ze słynnym Urugwajczykiem nie ma nic wspólnego. W przeszłości był selekcjonerem Ekwadoru podczas pamiętnego meczu z drużyną Pawła Janasa na mundialu w Niemczech. Selekcjonerem Kostaryki jest rodak Jorge Pinto. Spotkanie było meczem do jednej bramki. Zdeterminowani gospodarze oddali 9 strzałów przy zaledwie 2 próbach gości. Efekt bramkowy przyniósł jednak tylko jeden z nich. Szczęśliwym zdobywcą bramki był Jerry Bengtson, który na co dzień występuje w amerykańskiej MLS w zespole New England Revolution. Zwycięstwo zapewniło reprezentacji Hondurasu przynajmniej grę w barażach.

Honduras - Kostaryka 1:0 (0:0)
1:0 Jerry Bengston 65
Sędzia: Marruffo (USA)
Widzów: 37325

USA - JAMAJKA

    Dla Amerykanów był to mecz już o pietruszkę. Jamajczycy po ewentualnym zwycięstwie nad USA i remisie Meksykanów z Panamą, mieliby jeszcze jakieś matematyczne szanse na awans, ale... No wałśnie. Musieliby pokonać przede wszystkim Amerykanów . Tak się jednak nie stało. Pomimo bardzo ambitnej gry w całym spotkaniu musieli uznać wyższość drużyny Jankesów.

USA - Jamajka 2:0
1:0 Graham Zussi 77
2:0 Josmer Altidore 81
Sędzia: Bonilla (Salwador)
Widzów: 18467

A oto tabela po dziewiątej serii spotkań:



Mecze Punkty
1
USA 9 19
2
Kostaryka 9 15
3
Honduras 9 14
4
Meksyk 9 11
5
Panama 9 8
6
Jamajka 9 4

wtorek, 8 października 2013

ARGENTYNA: Superclassico dla Boca!

RIVER PLATE - BOCA JUNIORS

    6 października był dniem, na który czekało całe Buenos Aires, a w raz z nim cała Argentyna. Na niedzielne popołudnie zaplanowano "Superclassico", czyli mecz pomiędzy dwoma najbardziej utytułowanymi i najpopularniejszymi klubami Argentyny: River Plate i Boca Juniors. Te derby różniły się od poprzednich, bowiem nie mogli ich zobaczyć na żywo kibice Boca Juniors. Jest to część kary jaka została nałożona na River po ostatnim sezonie. Pomimo tego w pogotowiu wokół stadionu było 1000 policjamtów Stwierdzenie, że atmosfera przed meczem była gorąca byłoby banałem, bo przed każdym meczem tych drużyn jest taka. Podgrzewał ją między innymi trener River Plate wyrażając swe niezadowolenie z powodu nominacji arbitra na te spotkanie. A "nieszczęśnikiem" tym był German Delfino. Jeden z najbardziej obiecujących sędziów młodego pokolenia w Argentynie, który w poprzednim sezonie dwa razy odesłał na trybuny Pana Ramon'a Diaz'a.
    Historia pojedynków między obiema drużynami zaczęła się w 1908 roku. Przed  niedzielnym pojedynkiem oba kluby spotkały się ze sobą  już 341 razy. Bilans tych meczy przemawia na korzyść Xeneizes, mimo że to "Milionerzy" mają na koncie więcej tytułów mistrzowskich. W ostatnich potyczkach również lepsza była Boca. Na 11 ostatnich Superclassico River wygrało tylko raz, a Boca 5 razy. Ostatnie zwycięstwo River Plate na Estadio Monumental Antonio Vespucio Liberti miało miejsce w 2010 roku, a Boca w 2008.
    River Plate i Boca Juniors są najpotężniejszymi klubami argentyńskimi w historii. Obecna sytuacja w lidze jednak tego nie odzwierciedla. Oba zespoły są poza czołówką ligi i mecz ten był o to, by nie stracić z nią kontaktu. River Plate po dość kiepskim starcie w lidze wygrał 3 ze swych 4 ostatnich meczy. Boca natomiast gra w totalną kratkę. Raz wygrywa, raz przegrywa. Potrafiła pokonać m.in. Arsenal czy Velez oraz przegrać np. z Olimpo 3:0. Choć tak naprawdę wszystkie tego typu rozważania nie mają większego znaczenia, bo mecze derbowe na całym świecie rządzą się przecież swoimi prawami.
Fot. mundod.lavoz.com.ar
    Mecz zaczął się od zmasowanych ataków River Plate. Już w 8 minucie mogli zdobyć bramkę. Po strzale Gabriel Mercadao bramkarz Orion odbił piłkę przed pole bramkowe, ale dobitka Lanzini'ego była również nieskuteczna. Mimo przewagi River Plate, gracze Boca stworzyli se 2 groźne sytuacje po 20 minutach meczu. Po jednej z nich nieoczekiwanie padła bramka. Strzelcem gola był Gigliotti dla którego był to pierwszy w życiu występ w "Superclassico". Bramka padła podaniu Martineza z prawej strony boiska. Gracze River Plate ruszyli do odrabiania strat, ale robili to niezwykle nieskutecznie.
ole.com.ar
    Tuż po przerwie Boca mogła podwyższyć prowadzenie, ale piłka po strzale Martineza trafiła w słupek. W 52 minucie w słupek po drugiej stronie boiska trafił z kolei Leonardo Ponzio po atomowym strzale zza pola karnego. Nie były to ostatnie słupki w tym meczu. W 82 minucie trafił w niego Rodrigo Mora. Cała druga połowa, to yła niezwykle ambitna, zacięta i momentami brutalna gra River, która nie przyniosła jednak oczekiwanych  rezultatów bramkowych, przez co wynik derbów nie uległ już zmianie. Boca Juniors wygrała po raz w historii nad River Plate. Zwycięzcy po ostatnim gwizdku nie kryli radości z osiągniętego rezultatu.
(Foto: Fotobaires)
Fot.  mundod.lavoz.com.ar
River Plate - Boca Juniors 0:1
0:1 Emanuel Gigliotti 23
Sędzia: German Dolfino

River Plate: Barovero - Mercado, Maidana (46 Ponzio), Balanta, Vangioni - Carbonero, Ledesma, Rojas (64 Ferreyra) - Lanzini - Gut, Andrada (57 Mora)

Boca Juniors: Orión - Méndez, Díaz, Pérez, Zárate - Erbes, Gago (86 Bravo), Miño - Riquelme (58 Escalante) - Martínez, Gigliotti (68 Riaño)

niedziela, 6 października 2013

BRAZYLIA: Podziękowano Dundze!


SC Internacional

    Legendarny kapitan Canarinhos z Mistrzostw Świata w 1994 roku Carlos Dunga nie jest już trenerem Internacional Porto Alegre. Powodem zwolnienia była seria 4 porażek z rzędu w lidze. Wyjazdowa porażka z Vasco da Gama przelała szalę goryczy. Zespołowi ze stanu Rio Grande nie szło w okresie poprzedzającym zwolnienie. W ostatnich 16 spotkaniach odnieśli tylko 3 zwycięstwa i spadli na 10 pozycję w lidze, a nie jest tajemnicą, że ambicje włodarzy klubu i kibiców są o wiele większe.
    Carlos Dunga był związany z Internacional od dawna. Dość powiedzieć, że w klubie tym zaczynał swą piłkarską karierę na początku lat osiemdziesiątych i kończył w roku 2000, aczkolwiek nie były to występy, które zapisały się dużymi zgłoskami w historii klubu. Praca w Internacional była jego drugą posadą jako trenera. Jego pierwszą było stanowisko selekcjonera reprezentacji Brazylii, z której zrezygnował po ćwierćfinałowej porażce na mundialu w RPA.
Fot. khelnama.com
    Trenerem Internacional'u był ponad 9 miesięcy. Posadę objął po zakończeniu poprzedniego sezonu zastępując na stanowisku Farnandao, który zakończył sezon na pozycji... dziesiątej. Pierwsze pół roku pracy było jak najbardziej udane, bowiem zdobył z klubem Mistrzostwo stanu Rio Grande wygrywając obie fazy rozgrywek. Zwycięstwo jest zwycięstwem, ale wygrana w tym turnieju nie jest jakimś wybitnym osiągnięciem jak na możliwości tego klubu. W stanie Rio Grande liczą się tylko 2 kluby: Internacional i Gremio. Reszta stanowi tylko tło. A że piłkarze Gremio byli w nad wyraz słabej dyspozycji, to... W rozgrywkach Copa de Brasil zespół spisywał się również na miarę oczekiwań. Dunga "zostawił" następcy drużynę w ćwierćfinale. O zwolnieniu zaważyły występy w lidze ogólnokrajowej, które można podzielić na cztery okresy:
  • Pierwsze 5 meczy, w których zespół zdobył tylko 6 punktów zaliczając porażkę na własnym stadionie z Bahia
  • 4 wspaniałe zwycięstwa z rzędu nad wielkimi firrmami. Kolejno nad: Vasco da Gama, Fluminense, Flamengo, Sao Paulo
  • Okres 12 meczy, gdzie Internacional zremisowało aż 7 razy.
  • 4 porażki z rzędu w tym jedna totalnie kompromitująca u siebie z Portuguesą
Tego było już za wiele i Dunga musiał się pożegnać z posadą trenera. Zastąpi go tymczasowo dotychczasowy trener bramkarzy Clemer Melo da Silva.

COPA SUDAMERICANA - Mistrzowie Argentyny w ćwierćfinale.



LA EQUIDAD - VELEZ SARSFIELD

    Jedyny mecz Copa Sudamericana zaplanowany na ten tydzień nie przyciągnął tłumów na Estadio Jose Amalfitani. Trener Velez Ricardo Gareca ogłosił, że w związku z kiepską postawą w lidze rozgrywki Copa Sudamericana stały się dla niego priorytetem. W pierwszym meczu Argentyńczycy wygrali 2:1, przez co mecz rewanżowy zapowiadał się być jedynie formalnością. Zwłaszcza, że Kolumbijczycy też nie są w najwyższej formy. W lidze zanotowali ostatnio 3 remisy i tak jak Velez zajmują 10 pozycję.
Fot. elespectador.com
    Pierwsza część meczu zdawała się potwierdzać prognozy, lecz bramki dla Velez nie padały. Między innymi, dzięki świetnej postawie bramkarza La Equidad Diego Novoa. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy na prowadzenie wysunęli się goście. Dośrodkowanie z prawej strony Stalina Motta na bramkę zamienił Jose Moreno. W tym momencie sprawa awansu była otwarta. Skrzydła gościom podciął jednak arbiter spotkania dając drugą żółtą kartkę Darwin'owi Andrade po faulu na Augustin'ie Allione. O ile za ten faul kartka się należała, to przy pierwszej można było mieć poważne wątpliwości. 11 minut później Velez wyrównał wynik meczu. Była to kopia akcji przy której bramkę zdobyli goście. Gol ten kompletnie załamał Kolumbijczyków i na 5 minut przed końcem wynik meczu ustalił były gracz Lazio Rzym Mauro Zarate. W następnej rundzie piłkarze Velez Sarsfield zmierzą się ze zwycięzcą pary Ponte Preta vs Deportivo Pasto. Prawdopodobnie będzie nim zespół Ponte Preta, który zwyciężył w pierwszym meczu 2:0.

Velez Sarsfield - La Equidad 2:1 (0:1)
0:1 J. Moreno 45 + 1
1:1 L. Pratto 71
2:1 M. Zarate 85
Czerwona kartka: D. Andrade 60
Pierwszy mecz: 2:1
Wynik dwumeczu: 4:2

sobota, 5 października 2013

Santos gromi!




SANTOS - SAO PAULO

    Dwie drużyny spośród tych najbardziej utytułowanych w Brazylii spotkały się wczoraj na Estadio Urbano Calderia w Santos. Mecze pomiędzy tymi klubami są potocznie zwane "San-Sao". Rywalizacja trwa już od 1936 roku i określa się ją mianem derbów, co nie jest do końca prawdą , bowiem siedziby klubów znajdują się wprawdzie w tym samym stanie, ale są oddalone od siebie w linii prostej około 70 kilometrów. W tym roku spotkały się już 2 razy. Pierwszy raz w Mistrzostwach stanu Paulista, a drugi raz już w obecnym sezonie ligowym. W obu meczach triumfowali byli koledzy Neymara. Kibice obu drużyn, nie mogą być zbytnio zadowoleni ze swoich pupilów. O ile Santos FC ma przynajmniej jakichś kontakt z czołówką, to piłkarzom Sao Paulo FC idzie po prostu beznadziejnie. Przez długi okres znajdowali się w strefie spadkowej. Ostatnio szło im troszkę lepiej, aczkolwiek znów zaliczyli porażki z Goias i Gremio.
Fot. esportes.r7.com
    Początek meczu nie pozwalał jednak dostrzec różnicy, jaka dzieli obie drużyny w tabeli. Gracze Sao Paulo, mogli nawet objąć prowadzenie, jednak Luis Fabiano uderzał zbyt czytelnie. W 23 minucie gola strzelili gospodarze. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Cicero do strzału głową dochodzi Edu Dracena i jest 1:0. Stracona bramka w dużej mierze obciąża bramkarza legendę Rogerio Ceniego, który powinien wyjść do dośrodkowania. Od 43 minuty Santos musiało grać w osłabieniu. Czerwoną kartkę otrzymał Alison po brutalnym faulu na Douglas'ie. Tuż przed przerwą poszkodowany w tym starciu mógł wyrównać, jednak fatalnie spudłował do pustej bramki z bliskiej odległości.
Fot. blogdosaopaulo.com.br
    Wydawało się że gole dla gości w II połowie są tylko kwestią czasu. I owszem Sao Paulo częściej było przy piłce oraz oddawało więcej strzałów, ale nie przekładało się to na efekt bramkowy. Za to co innego gospodarze, którzy w 60 minucie zdołali podwyższyć prowadzenie po strzale Thiago Ribeiro. Gdy w końcówce goście próbowali resztkami sił odmienić losy spotkania, Santos wyprowadził kontrę, po której 38-letni Leonardo Bastos ustalił wynik meczu na 3:0 i Santos zasłużenie wygrywa tę odsłonę rywalizacji "San-Sao".

Santos FC - Sao Paulo FC 3:0
1:0 Edu Dracena 23
2:0 Thiago Ribeiro 60
3:0 Leo 90
Czerwona kartka: Alison 43
Sędzia: Ricardo Marques Ribeiro
Widzów: 7788
Santos: Aranha - Mena, Gustavo Henrique, Edu Dracena, Cicinho - Arouca, Cicero, Alison, Leandrinho (67 Everton Costa) - Thiago Ribeiro (71 Leo), Willian Jose (89 Rene Junior)
Sao Paulo: Rogerio Ceni - Edson Silva (62 Aloiso), Douglas, Paulo Miranda, Reinaldo - Jadson (73 Maicon), Wellington, Ganson, Rodrigo Caio - Luis Fabiano, Osvaldo (62 Lucas Evangelista)

wtorek, 1 października 2013

BRAZYLIA: Koniec passy Atletico Paranense!!!



ATLETICO PARANENSE - VITORIA

    W niedzielne popołudnie w doszło do interesującego wydarzenia. Zespół beniaminka ligi brazylijskiej zakończył swą wspaniałą passę meczów bez porażki przed własną publicznością. Stało się to w obecności ponad 10 tysięcy ludzi na Estadio Durival de Brito e Siva w Kurytybie. Kibice obecni na tym spotkaniu zobaczyli niesamowite widowisko z nieprawdopodobnymi zwrotami akcji. Goście po golach Renato Caja, Ayrtona i Dinei'ego schodzili na przerwę prowadząc już 3:0. Mimo nie najlepszej gry nic nie zapowiadało by coś mogło im przeszkodzić w zdobyciu 3 punktów. Nie wiemy oczywiście co stało się w przerwie meczu, ale na pewno było to coś na wzór finału Ligi Mistrzów z 2005 roku, gdy Liverpool przegrywał do przerwy tym samym wynikiem. Po 25 minutach II połowy straty były już odrobione. Wszystko za sprawą gwiazdy Atletico Edersona, który strzelił 2 bramki, a przy trzeciej asystował dośrodkowując z rzutu rożnego. Owe bramki wzbogaciły i tak już bogaty dorobek tego zawodnika. Ma on ich na koncie już 15 i przewodzi w klasyfikacji strzelców ligi. Gdy wydawało się, że następne gole jakie mogłyby paść w tym meczu, mogą być tylko dla gospodarzy prowadzenie objęli goście, którzy mogą podziękować za nie obrońcom Atletico. Chwilę później piłkarze Vitorii dołożyli kolejną bramkę przy kompletnie osłupiałych podopiecznych trenera Vagnera Manciniego.
Fot. esportes.terra.com.br
    Porażka ta była przerwaniem wspaniałej serii 24 meczów bez porażki na własnym stadionie we wszystkich oficjalnych rozgrywkach. Ostatnia przegrana przed własną publicznością miała miejsce 21 stycznia tego roku, a pogromcami byli piłkarze Parana w mistrzostwach stanu Paranense. Sam fakt, że Atletico straciło 5 bramek w meczów jest pierwszym takiem wydarzeniem od 29 września 2007 roku, gdy przegrali w Serie A z Nautico. Po tym meczu obie drużyny muszą popracować nad skuteczności formacji defensywnych.

Atletico Paranense - EC Vitoria 3:5(0:3)
0:1 Renato Caja
0:2 Ayrton
0:3 Dinei
1:3 Ederson
2:3 Ederson
3:3 Roger
3:4 William Henrique
3:5 Ayrton
Sędzia: Paulo Henrique De Godoy Bezerra
Widzów: 10030
Aletico: Weverton - Luiz Alberto, Jonas (36 Roger), Manoel.Pedro Batelho (46 Zizinho) - Paulo Baier, Everton (85 Dellatorre), Joao Paulo, Deivid - Marcelo, Ederson
Vitoria: Wilson - Juan, Kadu, Victor Ramos, Ayrton - Luizz Gustavo (83 William Henrique)), Renato Caja (64 Alemao), D. Escudero (90+2 Marcelo), Elizeu - Dinei, Marquinhos